Chodzi o to żebyśmy wszyscy szanowali życie takim jakie jest. Bo dopiero teraz, w tych nienormalnych czasach widzimy jakie fajne mamy to życie - mówi Piotr Parzyszek, napastnik Piasta Gliwice.
Ten artykuł czytasz w ramach bezpłatnego limitu

Piotr Parzyszek w obecnym sezonie strzelił siedem ligowych goli i jest drugim najskuteczniejszym strzelcem Piasta. Kiedy będzie okazja strzelić następną bramkę?

Paweł Czado: No właśnie. Kiedy?

Piotr Parzyszek: - Trudno powiedzieć. Wydaje mi się, że najważniejsze jest zdrowie naszych rodzin. My jesteśmy zdrowi i moglibyśmy grać, ale co gdybyśmy zabrali ze sobą koronawirusa do domu? Co gdybyśmy narazili na to starszych? To jest groźne. Dlatego uznaliśmy, że bezpieczeństwo jest najważniejsze. 

Jakie są ustalenia wewnątrzklubowe? Siedzicie w odosobnieniu i macie dokładne rozpiski co robić?

- Zgadza się. Każdego wieczora dostajemy dokładne rozpiski co robić następnego dnia. Z kolegami widzimy się raz w tygodniu kiedy jedziemy do klubu oddać GPS-y. A tak - siedzimy w domu, indywidualnie pracujemy, czekamy co dalej.

Piotr Parzyszek
Piotr Parzyszek  Fot. Jakub Porzycki / Agencja Wyborcza.pl

Sportowcy innych dyscyplin radzą sobie jak potrafią. Lekkoatletka Justyna Święty- Ersetic biega po polnych ścieżkach wokół Raciborza. Z uwagi na zagrożenie koronawirusem zostały zamknięte też baseny więc pływak Wojciech Wojdak trenował w stawie. Jak pan sobie radzi z faktem, że nie może grać w piłkę?

- Pograłbym... Teraz jak chcę sobie pograć w piłkę to mogę w ogródku (uśmiech). Trudniej trenować indywidualnie niż w grupie. Są ćwiczenia, które robimy w domu, biegamy. Tyle.

Trzeba trzymać formę i być gotowym na każdy moment kiedy będzie można wznowić wspólne treningi i rozgrywki. 

To psychicznie uciążliwy moment, ale z drugiej strony więcej czasu można poświęcić bliskim, mam pan małe dzieci - mają tatę domu.

- To czas dla rodziny. Normalnie jest tak, że kończysz grę, masz wakacje i spędzasz z nią czas, a teraz jest tak, że po zrobieniu ćwiczeń masz czas tylko dla niej. Przeżywają to zresztą nie tylko piłkarze, ale wielu innych ludzi: to także czas bez obciążeń, które przynosi praca albo inne obowiązki. Można go poświęcić bliskim. 

W pana głosie nie słyszę frustracji, pewnie czeka pan spokojnie na to co będzie.

- No tak, w takim stanie jesteśmy dopiero drugi tydzień. Ostatni trening mieliśmy w piątek przed meczem z Wisłą Kraków na naszym stadionie [mecz zaplanowany na 14 marca został odwołany z powodu zagrożenia epidemicznego, jak zresztą wszystkie spotkania tej kolejki, przyp.aut.]. Wiadomo, że  tęsknimy za piłką, mnie chciało się grać już po drugim dniu takiej przerwy. Ale rzeczywistość całego świata jest taka a nie inna.

Myślę, że im ludzie poważniej będą stosować się do zaleceń i siedzieć w domu tym szybciej uda się opanować koronawirusa. Dobrze byłoby gdyby ludzie byli zdyscyplinowani, odpowiedzialni za siebie i innych.

Piotr Parzyszek w meczu z Wisłą Płock
Piotr Parzyszek w meczu z Wisłą Płock  Fot. Jan Kowalski / Agencja Wyborcza.pl

Podam przykład Holandii [Piotr Parzyszek wychował się w tym kraju, ma jego obywatelstwo, przyp.aut.]. Zamykali szkoły, to, tamto a w ostatni weekend przy ładnej pogodzie i tak wszyscy wybierali się na plażę, w parkach bez przeszkód się spotykali. Ludzie mieli dość siedzenia, po pierwszym tygodniu przymusowego pobytu w domu.

Rząd zareagował. W poniedziałek minister sprawiedliwości ogłosił, że koniec z tym wszystkim.

Jeśli ludzie będą się gromadzić w grupach większych niż trzyosobowe i łamać zasadę utrzymywania 1,5 dostępu to będą wystawiane mandaty nawet do 400 euro [ta zasada ma obowiązywać w Holandii do 1 czerwca, przyp.aut.].

Koronawirus przebiega tam z podobną intensywnością jak w Polsce?

- Nie, jest o wiele gorzej [do niedzieli zmarło tam 179 osób, ponad 4200 chorych, przyp.aut.].

Martwi się pan o rodzinę w Holandii?

- Oni tam siedzą w domu, są odpowiedzialni.

Myśli pan, że obecny sezon zostanie dograny? Jeśli tak, to musi się to stać do 30 czerwca, bo tego dnia kończą się kontrakty wielu piłkarzom.

- Wydaje mi się, że jest szansa żeby ten sezon jednak dograć. Od strony sportowej byłoby wskazane żeby nie kończyć go kiedy jest niepełna ilość rozegranych kolejek. W maju może będzie już można organizować mecze... Ale może być tak, że jeśli dogramy to bez kibiców na trybunach.

Piłkarze niektórych drużyn, choćby Polonii Bytom deklarują, że w obecnym czasie mogą zgodzić się na obniżenie pensji. Jak to jest w waszym przypadku? Rozmawialiście o tym?

- O takich sprawach nie rozmawialiśmy, nie było tematu. To nie jest temat o którym musimy myśleć. My musimy myśleć o swoich rodzinach. Wszyscy mamy nadzieję, że ta sytuacja wreszcie minie i będziemy mogli wrócić do normalnego życia. Chodzi o to żebyśmy wszyscy szanowali życie takim jakie jest\. Bo dopiero teraz, w tych nienormalnych czasach widzimy jakie fajne mamy to życie.

Piast w tej chwili, po 26. kolejkach jest na drugim miejscu w tabeli za Legią z ośmioma punktami straty. Nasuwają się skojarzenia z poprzednim sezonem...

- Powiem tak: w zeszłym roku o tej porze mieliśmy 10 albo 11 punktów straty do pierwszej drużyny i osiem do drugiej.

Sytuacja trochę podobna, ale mnie wydaje się, że trzeba do tego podchodzić tak jak w zeszłym roku: brać pod uwagę tylko najbliższy mecz i starać się zrobić co można żeby wygrać. Grunt to spokój.

Ludzie pytali mnie w grudniu albo w lutym: co jest celem Piasta w obecnym sezonie i kto będzie mistrzem Polski. Na pierwszym miejscu były Śląsk, Pogoń, teraz Legia. A mnie wydaje się, że nagrody za całość rozdaje się w maju. W tym roku może być później, ale zaczekajmy do końca sezonu. 

Do zobaczenia więc na meczu.

- Mam nadzieję.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich.
Więcej
    Komentarze
    Zaloguj się
    Chcesz dołączyć do dyskusji? Zostań naszym prenumeratorem